Strona główna » Blog » Dlaczego niektóre pendrive’y mogą eksplodować?

Eksplozja pendrive’a: realne zagrożenie czy mit?

Wyobraź sobie scenariusz z filmu akcji: zamiast umożliwić dostęp do danych, podłączony do portu USB pendrive — pozornie zwyczajny — eksploduje. Brzmi jak rekwizyt szpiegowski? A jednak, podobne incydenty naprawdę się zdarzają. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, przyczyną może być nie tylko atak hakerski, ale też zwykła usterka techniczna. Dlaczego więc pendrive może wybuchnąć? Sprawdźmy.

Jak działa pendrive i skąd bierze się ryzyko eksplozji?

Pendrive, czyli pamięć flash USB, to małe urządzenie zawierające kości pamięci, kontroler USB i kilka elementów stabilizujących napięcie. Zasilanie pobiera bezpośrednio z portu USB — standardowo 5 V. Nie ma baterii ani dużych kondensatorów, więc teoretycznie nie ma czegoś, co mogłoby eksplodować. A jednak — praktyka pokazuje, że ryzyko istnieje.

Główne zagrożenie? Zwarcie. Może je spowodować wada fabryczna, mechaniczne uszkodzenie lub choćby obcy metalowy przedmiot (np. kawałek folii aluminiowej) w środku złącza. Wtedy port USB zasila „na krótko” niepołączone elementy, co powoduje nagły skok prądu i ciepła. Efekt? Przegrzanie, topnienie lutów, dym — a nawet ogień.

Do tego dochodzi intensywna praca urządzenia. Pendrive’y z USB 3.0/3.1, szczególnie te o dużej pojemności, są prądożerne. Gdy obudowa jest metalowa i kompaktowa, odprowadzanie ciepła jest utrudnione. W efekcie — przegrzanie. Użytkownicy skarżą się w sieci: „Parzy w rękę, a nic na nim nie kopiuję”. Inni donoszą o „zapachu spalenizny” po nocnym zostawieniu pendrive’a w porcie.

Za wysoka temperatura może stopić połączenia lutowane, a nawet wywołać zwarcie kolejnych komponentów. W ekstremalnych przypadkach dochodzi do zapłonu plastikowej obudowy. Ryzyko rośnie przy tanich, źle zaprojektowanych modelach lub uszkodzonych portach USB, które nie odcinają zasilania przy przeciążeniu.

Eksplozja pendrive’a w praktyce: historie z życia

Internet pełen jest historii o pendrive’ach, które puściły dym. Choć większość to drobne incydenty, nie brakuje spektakularnych przykładów.

Na forum elektroda.pl jeden z użytkowników opisał, jak mały kawałek folii aluminiowej z opakowania po cukierku utknął w złączu pendrive’a. Po wpięciu do komputera — zasilacz spłonął, płyta główna również. Szkoda z powodu centymetra folii. Innym razem użytkownicy ostrzegali przed pendrive’ami SanDisk Ultra Flair — mimo świetnych osiągów, potrafią się przegrzewać. „Jeśli nie odpiszę, to znaczy, że pendrive podpalił mi dom” — żartował jeden z nich.

Żarty żartami, ale jeśli pendrive zaczyna parzyć w dłonie lub pachnie jak spalony plastik — lepiej go natychmiast odłączyć. To nie przesada, to bezpieczeństwo.

Gdy pendrive staje się bombą

W marcu 2023 roku świat obiegła wiadomość: dziennikarz Lenin Artieda z Ekwadoru został ranny po eksplozji pendrive’a podłączonego do komputera. Okazało się, że kilka redakcji otrzymało przesyłki z nośnikami zawierającymi… wojskowy materiał wybuchowy RDX. Ładunek eksplodował przy zasilaniu z USB.

Część pendrive’ów nie zdetonowała tylko dlatego, że podłączono je przez adaptery. Incydent uznano za akt terroru przeciwko mediom. To pierwszy odnotowany zamach bombowy z wykorzystaniem pamięci USB — dowód na to, że nawet zwykły pendrive może stać się narzędziem przemocy.

USB Killer – cichy zabójca sprzętu

Niektóre pendrive’y nie muszą wybuchać, żeby siać zniszczenie. Przykład? USB Killer — urządzenie wyglądające jak zwykły pendrive, ale zawierające kondensatory i przetwornicę. Po wpięciu ładuje się z portu USB, a potem rozładowuje potężny impuls prądu (kilkaset woltów!) prosto w linie sygnałowe komputera. Rezultat? Spalone układy płyty głównej, nieodwracalne uszkodzenia.

Takie urządzenia można kupić legalnie jako „tester odporności sprzętu”. Niestety, w złych rękach stają się bronią. W 2019 roku student z Nowego Jorku zniszczył 66 komputerów na kampusie za pomocą USB Killera. Został skazany na rok więzienia.

USB Killer może też uszkodzić telewizory, konsole i inne urządzenia z portem USB. To jak elektrostatyczna bomba w formie breloczka.

Pendrive jako koń trojański

Pendrive może być też bronią cyfrową. Hakerzy podrzucają nośniki z wirusami w miejscach publicznych (np. parkingach). Ciekawski użytkownik podłącza urządzenie — i infekcja gotowa. Często wykorzystywane są narzędzia typu Rubber Ducky — urządzenia, które po wpięciu udają klawiaturę i same wpisują komendy, przejmując kontrolę nad komputerem. W środku – nie dane, a miniaturowy mikrokontroler z gotowym skryptem.

Tego typu ataki są trudne do wykrycia, a skutki mogą być katastrofalne — kradzież danych, zdalne przejęcie systemu, zaszyfrowanie dysku.

Jak uchronić się przed wybuchowym problemem?

Nie panikuj, ale bądź czujny. Oto praktyczne porady:

  • Nie podłączaj nieznanych pendrive’ów – znaleziona pamięć może być pułapką. Lepiej nie ryzykować.
  • Unikaj tanich, no-name’owych modeli – fałszywe pendrive’y często mają błędnie podawaną pojemność i kiepską elektronikę. Mogą przegrzać się lub uszkodzić port USB.
  • Sprawdzaj temperaturę urządzenia – jeśli parzy w ręce lub śmierdzi spalenizną, natychmiast odłącz.
  • Dbaj o czystość portów USB i wtyków – kurz, folia, wygięte piny mogą spowodować zwarcie.
  • Nie zostawiaj pendrive’ów w ekstremalnych warunkach – wysoka temperatura i wilgoć sprzyjają awariom.
  • Twórz kopie zapasowe danych – nawet najlepszy pendrive może zawieść. Backup ratuje przed utratą plików.

Podsumowanie

Pendrive to niesamowicie użyteczne narzędzie, ale nie wolno go lekceważyć. Może się przegrzać, uszkodzić komputer, a w skrajnych przypadkach — eksplodować. Na szczęście większości problemów da się uniknąć dzięki ostrożności i świadomości zagrożeń. Uważaj, co wpinasz do swojego komputera — nigdy nie wiadomo, co naprawdę kryje się w środku tej małej plastikowej obudowy.

Przewijanie do góry